Oj oj oj ... jak opisać tą parę... hmmm... nie da się udane wesele pełne zabawy, szaleństwa i niesamowitych chwil... potem plener leśny, romantyczny i taki bardziej miażdżący 320 metrów pod ziemią... jak przystało na prawdziwego grubiorza, pan przewodnik niesamowity gaduła i podrywacz jak widać na zdjęciach z backstage'u (dzięki Sylwia). Do tego wszystkiego żeby było mało sesyjka w starej cementowni... istne szaleństwo, prawie przywaliła nas ściana;) no ale długoby pisac polecam oglądanie niedługo relacji większej i cięższej....
1 komentarz:
śliczne foteczki, pozdrowienie od górali niskopiennych :)
Prześlij komentarz